Na początek zaznaczę, że moje wrażenia dotyczą wyłącznie soboty 7 czerwca, gdyż byłem tylko tego dnia. Na szczęście w tym roku odbyło się bez większych problemów. Nie było żadnych niespodziewanych problemów z wejściem, w przeciwieństwie do zeszłego roku, więc uczestnicy wchodzili punktualnie. Serce wydarzenia biło w dużym otwartym pomieszczeniu, z którego na parterze oraz piętro wyżej na balkonie można było dojść do mniejszych sal (pewnie lekcyjnych). Główna przestrzeń oferowała kilka atrakcji. Były tam stanowiska z komputerami, na których z sentymentem pograłem w Jazz Jackrabbita 2. Swoje miejsce miał też bank ING (pozdrawiam faceta przebranego za lwa!), stoisko z wojennymi grami planszowymi oraz punkt z gadżetami. Z pewnością było tam coś jeszcze, ale szczegóły zdążyły mi już umknąć z pamięci.
W mniejszych pomieszczeniach, obok licznych punktów handlowych, urządzono także pokoje z retro sprzętem. Sala, którą wspominam najlepiej to sala z komputerami Amiga i Commodore. Oprócz starszych gier na jednym komputerze był uruchomiony klon DOOM'a z 2021 roku (jeśli wierzyć dacie w menu gry), który bardzo mi się spodobał. Jego tytuł to Dread. Polecam każdemu fanowi Amigii i gier Doomo-podobnych wypróbować. Z innych wartych wspomnienia pomieszczeń przytoczę salę z zestawami deweloperskimi, gdzie pierwszy raz w życiu miałem okazję na własne oczy zobaczyć DevKity między innymi Wii, czy PlayStation 3. Wrażenie na mnie zrobiła także wystawa magnetofonów muzeum techniki PKiN, gdzie starszy pan chętnie opowiadał o kasetowych urządzeniach do odtwarzania dźwięku, a także zapraszał do odwiedzenia całego muzeum w Pałacu Kultury i Nauki. Inne pomieszczenia były poświęcone grom piłkarskim, inne grom pistoletowym, a inne współczesnym miniaturkom starych konsol jak NES mini, czy Sega Mega Drive Mini.
W tym roku pierwszy raz redakcja ARHN.EU miała swoje własne stoisko, na którym można było nabyć oficjalną książkę, magazyn lub inne oficjalne kawiowe gadżety, a nawet zrobić sobie zdjęcie z Dark Archonem. Zainteresowanie było najwyraźniej dość duże jako, że ciągle do stoiska podchodzili ludzie by móc coś kupić i zrobić sobie obowiązkowo zdjęcie z redaktorem naczelnym. Była to wspaniała okazja aby móc chwilę porozmawiać z osobami pracującymi w redakcji. W pomieszczeniu obok, przy osobnym stole, siedziało jeszcze dwóch redaktorów z – jak mi się wydaje – uszkodzonym retro sprzętem. Szkoda, że nie zapytałem, czym dokładnie się zajmowali.

Mimo tych ciekawych momentów, z imprezy wyszedłem z uczuciem lekkiego niedosytu, zwłaszcza biorąc pod uwagę cenę wejściówki. Było dość mało stanowisk ze starym sprzętem do wypróbowania, a znaczną większość stanowiły stoiska zakupowe. Sercem tych eventów jest dla mnie możliwość zobaczenia na żywo sprzętu, którego nie posiadam, i na który brakuje mi miejsca w domu. Nie miałbym z tym problemu, gdyby bilet wstępu nie kosztował aż 100 zł, szczególnie że przy moim ograniczonym budżecie wstrzymałem się z jakimikolwiek dodatkowymi zakupami. Po około dwóch godzinach zwiedzania miałem wrażenie, że w sumie to już prawie wszystko zobaczyłem. Nieoficjalnie słyszałem, że wielu wystawców było zniechęconych po nieudanym Pixelu w 2024. Zaznaczam, że jednak jest to tylko i wyłącznie moja prywatna opinia, także jeśli ktoś miał znacznie lepsze doświadczenia, szczególnie po fatalnym poprzednim roku... to w porządku.
Podsumowując uważam, że tegoroczna sobota na Pixel Heaven była całkiem w porządku, a byłoby lepiej gdyby wejściówki były sporo tańsze. Jest nadzieja, że festiwal wraca na dobrą drogę. Niestety w czasach gdzie wszystkie ceny idą w górę, na tańsze bilety wejściowe w przyszłych latach bym nie liczył. Mam nadzieję, że więcej wystawców przekona się dać jeszcze jedną szansę Pixelowi w przyszłych latach tak jak ja to zrobiłem w tym roku.
Jest to mój pierwszy poważny tekst w internecie także przyjmuję wszelką konstruktywną krytykę. Umieściłbym więcej zdjęć, ale maksymalnie można 2 MB ;P